Stypendysta Ministra Kultury 2013

Raz w roku Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznaje stypendia osobom zajmującym się twórczością artystyczną, ludową, upowszechnianiem i animacją kultury oraz opieką nad zabytkami. Stypendia na rok 2013 przyznano 124 osobom z całego kraju. Wśród nich znalazł się mieszkaniec naszej gminy, najmłodszy garncarz w naszym kraju – Paweł Piechowski z Czarnej Wsi Kościelnej.

Skąd miałeś informację o naborze wniosków na stypendia z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego?

- Od 11 lat należę do Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Jego celem jest twórcze kultywowanie tradycji kultury ludowej we wszystkich dziedzinach plastyki, folkloru, literatury ludowej, popularyzacja twórczości i roztaczanie opieki nad twórcami ludowymi. Kilka razy w roku w Wojewódzkim Ośrodku Animacji Kultury w Białymstoku organizowane są spotkania, na których między innymi podawane są informacje o różnych naborach wniosków. Właśnie tam dowiedziałem się o konkursie stypendialnym. Ostatnio stypendium otrzymały tkaczki z Janowa a teraz przyszła pora na garncarstwo.

W jakiej dziedzinie złożyłeś wniosek?

- Twórczość ludowa, a konkretnie – tradycyjna ceramika siwa.

Jaki jest cel projektu?

- Projekt ma na celu podtrzymanie i promowanie tradycji garncarskich poprzez stworzenie kolekcji tradycyjnych form siwionych naczyń ceramicznych z wykorzystaniem omamentów zdobniczych charakterystycznych dla pracowni garncarskich w Czarnej Wsi Kościelnej. Nasz ośrodek jest ostatnim aktywnym ośrodkiem garncarskim na Podlasiu i praktycznie ostatnim centrum wyrobu naczyń siwionych w Polsce, wytwarzającym te naczynia nieprzerwanie od 200 lat.

Jest to unikatowa twórczość. Na czym polega cały proces?

- Proces tworzenia rozpoczyna się od wyrobienia gliny, z której toczy się naczynia na kole garncarskim. Naczynia po wysuszeniu ładuje się do tradycyjnego pieca ziemnego, opalanego drewnem. Jest to duży piec, ma on kubaturę około 3 m³ i trzeba zrobić tyle naczyń, aby załadować cały. Obecnie większość garncarzy używa pieców elektrycznych, gazowych czy olejowych. Naczynia wypala się na kolor biskwitowy lub siwy. Aby wypalić na kolor siwy, przy końcowej fazie jest zarzucane drzewo sosnowe, które ma w sobie dużo żywicy (wydziela się czarny gaz) i piec jest szczelnie zamykany. Zasypywane jest palenisko i otwór, przez który naczynia były wkładane. Powstaje w środku reakcja, gaz wytwarza duże ciśnienie i wnika w naczynia. Po takim wypaleniu otrzymujemy piękny siwy kolor. Dopiero po tygodniu, jak temperatura spadnie, piec można otworzyć.

Ile sztuk naczyń można jednorazowo wypalić?

- Można zmieścić około 500 sztuk – form o pojemności 3 litrów. Wykonanie takiej ilości egzemplarzy wymaga około 1 miesiąca dobrej pracy.

Na jaki okres otrzymałeś stypendium?

- Jest to stypendium roczne – od stycznia do końca grudnia.

Jakie są Twoje obowiązki jako stypendysty?

- Realizacja założeń ujętych we wniosku. Część to konsultacje etnograficzne w muzeach w Warszawie, Toruniu i współpraca z Działem Etnografii Muzeum Podlaskiego. Muszę wykonać przedmioty o wzorach tradycyjnych i inspirowanych regionalną tradycją a następnie zorganizować wystawę podsumowującą stypendium. Jestem zobowiązany do prezentacji swoich prac na Targach Sztuki Ludowej a Kazimierzu Dolnym, Jarmarku Jagiellońskim w Lublinie, Jarmarku na Jana i Targach Rzeźby, Kowalstwa i Tkaniny Dwuosnowowej w Białymstoku. Zgodnie z harmonogramem przy mojej pracowni ma powstać Galeria Ceramiki Siwej, dostępna dla turystów odwiedzających Szlak Rękodzieła Ludowego.

Od kiedy zajmujesz się garncarstwem?

- Od najmłodszych lat. Kontynuuję wielopokoleniowe tradycje rodzinne – to już czwarte ,,toczące” pokolenie. W tajniki zawodu wprowadził mnie ojciec. Od kilkunastu lat prowadzę własny warsztat garncarski. Garncarstwo stało się moim głównym zajęciem zawodowym a także życiową pasją. Przez cały czas doskonalę swój warsztat pracy uczestnicząc w warsztatach ceramicznych w Polsce, jak i za granicą.

Czy pamiętasz swój pierwszy wyrób?

- To były maleńkie doniczki. Pamiętam przyjechał do ojca klient po odbiór zamówionych wyrobów i przy okazji zainteresował się właśnie moimi doniczkami. Oczywiście je kupił.

Ile lat wtedy miałeś?

- 9 lat.

Czyli od najmłodszych lat już wiedziałeś, co będziesz robił?

- Tak ale zajmowałem się także stolarką, bo z wykształcenia jestem stolarzem. W tym zawodzie pracowałem 8 lat, jednak cały czas pomagałem ojcu przy ceramice. W tej chwili tylko i wyłącznie tym się zajmuję.

Jakie przedmioty wytwarzasz?

- Naczynia użytkowe szkliwione, ceramikę siwą tradycyjną i nowoczesną tzw. biskwitową – później malowaną na różne kolory (flakony, doniczki).

Skąd bierzesz surowiec?

- Z pola. Czarna Wieś Kościelna "na glinie stoi", tu mamy jej duże pokłady.

Jak wygląda proces przygotowania gliny do produkcji naczyń?

- Własnoręcznie kopię glinę, przywożę do pracowni, ładuję do zbiornika i zalewam wodą. Glina po rozmoknięciu jest przetwarzana. Powstaje masa plastyczna, z której już można toczyć naczynia.

Jakich używasz narzędzi?

- Narzędzia wykonujemy sami. Podstawą jest szyniec – blaszka, służąca do nadawania kształtów podczas toczenia na kole, narządki, drut do odcinania naczyń z koła garncarskiego, pędzelki do nakładania angoby (różne kolory glinek, przy wypale taka farba się nie spala – dop.red.), trybiki do robienia szlaczków, patyczki, podcinaki i dłutka. A także potrzebna jest waga do ważenia gliny.

Byłeś uczestnikiem Letniej Szkoły Ceramiki Ludowej?

- Tak, w ramach realizowanego projektu kręcone były filmy o rękodzielnictwie. Robione były zdjęcia pracowni, pieców do wypalania, a ja opowiadałem o całym procesie wypalania ceramiki, pokazywałem jak kręcę na kole. Związane to było z Jarmarkiem Jagiellońskim w Lublinie, gdzie właśnie rzemieślnicy prowadzą pokazy z różnych dziedzin.

Gdzie wystawiasz się ze swoimi wyrobami?

- Jak większość twórców ludowych jeżdżę przez całe lato po jarmarkach i wystawiam się ze swoimi wyrobami np. w Zielonej Górze, Szreniawie, Lublinie, Bydgoszczy.

Czy jest na nie popyt?

- Jeżeli jest pokaz to zawsze jest dużo ludzi. Ze sprzedażą jest różnie, raz lepiej, raz gorzej. Bywa czasem, że nawet nie zwróci się za paliwo. Najlepszy okres dla garncarza to sezon letni, zaś jesień i zima to okres martwy. Ale jest to czas na toczenie nowych form.

Masz własną pracownię garncarską. Czy prowadzisz w niej warsztaty artystyczne?

- Tak oczywiście. W zeszłym roku uczestniczyłem w I Międzynarodowym Plenerze Garncarskim ,,W kręgu tradycji – ceramika siwa i kowalstwo artystyczne”. Były to czterodniowe warsztaty, w których wzięło udział 35 osób – mistrzów garncarstwa i kowalstwa tradycyjnego z Polski, Białorusi i Litwy. Chętni mogli spróbować swoich sił podczas toczenia na kole garncarskim. W sezonie letnim odwiedzający mnie turyści czy uczestnicy wycieczek także mogą spróbować pracy na kole.

Czy masz jakieś specjalne zamówienia?

- Różne bywają. Jeżdżąc po Polsce trafia się klient, który szuka mniejszych lub większych dzbanów. Te formy się zmieniają, jak ludzie czegoś szukają to ja także poszukuję nowych rozwiązań czy kształtów. Czasem korzystam z doświadczeń zawodowych, które nabyłem będąc w Szwecji.

Czy twórczością ludową interesują się ludzie młodzi?

- Oczywiście, ale gdy taka osoba popracuje w glinie, to zwykle stwierdza, że to nie jest ,,łatwy chleb”, a ciężka praca. Ogólnie rośnie zainteresowanie garncarstwem ludowym. Po oznakowaniu szlaku i opisach w przewodnikach liczba zwiedzających zwiększyła się. W sezonie letnim przyjeżdżają indywidualni turyści i wycieczki zorganizowane.

Czego można Ci życzyć?

- Dużo siły do pracy i dużo zdrowia.

Tego Ci życzę i dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Teresa Sadowska.

Artykuł pochodzi z gazety "Rozmaitości z Czarnej Białostockiej"

Stypendysta Ministra Kultury 2013 - Garncarz Paweł Piechowski

Stypendysta Ministra Kultury 2013 - Garncarz Paweł Piechowski